Wiadomości

Zdobyli Tatry Zachodnie - 2248 m n.p.m.

Data publikacji 14.06.2016

Wyprawy górskie to sposób, jaki znaleźli policjanci z Bytomia na spędzanie wolnego czasu, odreagowanie po służbie i integrację swojego środowiska. Grupa mundurowych i cywilów, związana z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Policji IPA, postanowiła sprawdzić swoją sprawność fizyczną. Zorganizowali wyjazd w góry, aby zdobyć najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – BYSTRA 2248 m.

Bytomscy stróże prawa oraz pracownicy cywilni, związani z Regionem IPA Bytom, Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji, postanowili ciekawie i z pożytkiem wykorzystać wolny weekend. Każdy z nich ma różne pasje i zainteresowania. Poza służbą uprawiają różne sporty, odwiedzają siłownie lub trenują sztuki walki. Tym razem postanowili sprawdzić swoją sprawność fizyczną w inny sposób. Zorganizowali wyjazd w góry, a ich celem było zdobycie najwyższego szczytu Tatr Zachodnich – Bystra 2248 m.

W wyjeździe wzięło udział 10 osób. Na zgrupowanie wyprawy wybrano schronisko w Dolinie Chochołowskiej. Wędrówkę pieszo rozpoczęliśmy od Siwej Polany ok 15.00. Po 2 godzinach, z załadowanymi plecakami, dotarliśmy do schroniska. Tam czekał na nas zarezerwowany pokój. Wieczorem omawialiśmy plan wędrówki na następny dzień. Mimo kiepskiej prognozy meteorologicznej, przywitała nas słoneczna pogoda.

Następnego dnia okazało się, że jeden z naszych kolegów zrezygnował ze wspinaczki. Po 9.00 ruszamy na szlak. Kierujemy się Doliną Starorobociańską na Siwą Przełęcz. Czarny szlak nie wyglądał optymistycznie. Około 12.00 w 7 osób meldujemy się na Siwej Przełęczy – 1812 m. Dwóch z naszych towarzyszy zawróciło. Po krótkim odpoczynku i zebraniu sił w 5 ruszamy na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – Bystra 2248 m, który znajduje się po Słowackiej stronie Tatr. Dwóch kolegów, ze względu na kontuzję jednego z nich, ruszyło w kierunku Starorobociańskiego Wierchu, aby dotrzeć do schroniska. Dla pozostałych czekała najtrudniejsza część wyprawy. Podejście prawie 300 m n.p.m. wzwyż po stromym stoku góry. Piątka z nas, mimo dużego wysiłku, dotarła do celu podróży ok. 14.00. Na zmęczonych długim i mozolnym wspinaniem się czekał przepiękny i niewiarygodny widok na Tatry. Niestety, trochę zakłócony panującymi warunkami atmosferycznymi i okalającymi góry chmurami. Po pamiątkowych zdjęciach i zabraniu sił, czekał wszystkich nie mniej męczący powrót. Poprzez Błyszcz – 2159 m kierowaliśmy się na Starorobociański Wierch – 2172 m. Okazał się on ostatnim z mozolnych i męczących podejść. Teraz wiedzieliśmy, że będzie już z górki. Tylko co gorsze? Mozolne i wymagające ogromnego wysiłku podejście, czy szybsze ale bardziej niebezpieczne i równie męczące zejście? Kolejno kierujemy się na Kończysty Wierch – 2002 m, gdzie w oddali nad szczytem Wołowiec – 2064 m. zebrały się czarne chmury zapowiadające burzę. Przyspieszyliśmy kroku, aby ewentualne załamanie pogody zostawić daleko za sobą. Przy Trzydniowiańskim Wierchu rozpoczęliśmy strome zejście Doliną Jarząbczą, aby Szlakiem Papieskim dotrzeć ok. 19.00 do schroniska w Dolinie Chochołowskiej. Całej naszej piątce udało się zakończyć trasę bez kontuzji. Wyprawa trwała blisko 10 godzin, podczas których każdy z nas musiał zmagać się z własnymi słabościami. Jednak wyraz zadowolenia i szczęścia na twarzy z osiągniętego celu był silniejszy niż zmęczenie i ból, towarzyszący tak męczącemu i wyczerpującemu zdobywaniu szczytu.

Następnego dnia czekał na nas kolejny etap wyprawy. Przejście przez Iwanicką Przełęcz do schroniska w Dolinie Kościeliskiej. Ten cel osiągnęliśmy po 3 godzinach równie mozolnej i wyczerpującej wędrówki. Najtrudniejsze okazało się podejście na Iwanicką Przełęcz. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w kierunku ostatniego etapu wyprawy – Jaskini Mylnej. Uzbrojeni w latarki z plecakami w rękach wwszliśmy w wąskie korytarze jaskini. Wnętrze okazało się znacznie chłodniejsze od temperatury na zewnątrz. Znaczna część jaskini była w wodzie. Wąskie i niskie korytarze wymagały od nas wręcz czołgania się po mokrych i ostrych krawędziach skał. Po około 30 minutach wychodzimy cało z jaskini. Jedynie nasze ubrania zamokły i wyglądaliśmy jak typowi grotołazi. Uśmiech na twarzach mówił wszystko. Był to już ostatni nasz wysiłek tej wyprawy. Po około godzinie dotarliśmy na parking, gdzie oczekiwali nasi pozostali towarzysze.

Organizatorzy ekspedycji już zapowiedzieli kolejne zdobywanie górskich szczytów.

Pobierz plik (format mp4 - rozmiar 29.58 MB)

Powrót na górę strony